środa, 4 maja 2011

Hinsetzen! Hinsetzen! Hinsetzen! Czyli Borussia Dortmund mistrzem Niemiec!

Nie ma co tu dużo pisać, bo kto interesuje się piłką to wie, a kto nie - to go to nie obchodzi. W skrócie: 30.04.2011r. w meczu z Nürnberg zdobywszy 2 bramki, BVB Borussia Dortmund po raz kolejny zdobyła Mistrzostwo Niemiec. Rozgrywkom towarzyszyły wielkie emocje, które słychać było aż na kampusie (nigdy wcześniej nie zwróciłam uwagi, żeby słychać było krzyki ze stadionu). Po wygranym meczu radość była ogromna - ludzie pozdrawiali się w samochodach machając i trąbiąc, pili śpiewali, krzyczeli - co kto chciał.



Decyzja wyjazdu była spontaniczna -
nawet nie zdążyłam zabrać aparatu.
Trzeba było sobie radzić tym, co pod ręką :)
Dla prawdziwych fanów nie ma przeszkód...
Wybraliśmy się do miasta, żeby wziąć udział w tym świętowaniu - tam to dopiero się działo. Alkohol lał się (dosłownie) strumieniami. Można było spotkać ludzi w każdym wieku - dzieci, dorosłych, starszych - większość w żółto-czarnych barwach zespołu. W tłumie spotkaliśmy również psa z żółto-czarną kokardką, czy dmuchaną lalę - również przystrojoną. Gdzieś tam można było zobaczyć patrole policji (ale proporcje były tak rozłożone, że tłum przeważał nad policją - nie jak czasem u wschodnich niemieckich sąsiadów). Było przyjemnie. W Polsce zapewne nie odważyłabym się pójść na miasto świętować z kibicami (po ostatniej wygranej Legii Warszawy raz jeszcze utwierdziłam się w tym przekonaniu). U nas definicja "celebracji" jest całkiem inna. 

Początek końca...
Tu, w Dortmundzie też nie było cały czas cukierkowo, koło godziny 21 przestało się robić przyjemnie - zaczęły latać race, butelki - czas było się zmyć, póki pozostało dobre wrażenie. Cała zabawa wyglądała mniej więcej tak: 




Z marketingowego punktu widzenia - cudowną akcję zrobił Brinkhoff, który sponsorował drużynę - poza specjalną edycją piwa, poukładał w mieście makiety zawodników, z którymi można było zrobić sobie zdjęcie - uwierzcie, miały wzięcie :)
Specjalna edycja Brinkhoffa

Doskonały pomysł na biznes ;)
Dodatkowo na imprezie można było zarobić: sprzedając szale i inne BVB'owskie dodatki po cenie pewnie dwukrotnie wyższej niż zazwyczaj, na sprzedaży piwa oraz na zbieraniu butelek i puszek - jedna butelka/puszka to +/- 0,25 centów. Wózek butelek to już całkiem niezły interes... :)

Podsumowując - "impreza" ciekawa, trochę przypominała mi juwenalia, które niestety w ty roku muszę ominąć... 

0 komentarze :

Prześlij komentarz

Dodaj swoje trzy grosze...