sobota, 4 września 2010

Tu eres tonto, czyli uczymy się hiszpańskiego :)

Wczorajsze wieczorne (a raczej dzisiejsze poranne) postanowienie: uczyć się hiszpańskiego. Nie umiem nic, poza tytułowym „tu es tonto” znaczącym (o ile dobrze to zapisałam- zapisalam po korekcie Marty S. :) ) „jesteś głupkiem” i „hola chikos”, czyli „cześć chłopaki”. Wiem jeszcze, że „amigos” to „znajomi”, bo widziałam na facebooku Daniela.

Jeszcze troszkę nie nadążam za tym, co tu się dzieje. Wychodzimy na spacer, idą ludzie i mówią: „jedziemy na imprezę do Bohum (miasto niedaleko), jedźcie z nami.” Chwilę później jesteśmy w pociągu, a za moment już siedzimy w knajpie – ja, 3 Hiszpanów i Włoch (narzekać nie mogę:) ). Wznosimy toast: „zdrowie!”, „cheers” (ang), „prost” (niem) lub „cin cin!” (hiszp) (więcej hiszpańskich nie pamiętam, a jest tego sporo :) )

Komunikowanie jest bardzo zabawne, bo o ile w miarę spokojnie można porozmawiać o religii, polityce, filmach, muzyce, seksie, czy nawet gramatyce niemieckiej, o tyle wyzwaniem jest np. opowiedzieć, co trzeba mieć, żeby zrobić polskie pierogi ruskie :) Bo nikt nie wie, jak powiedzieć „wałek do ciasta” w języku ogólnie zrozumiałym (czyli angielskim lub niemieckim :) ) - pozostaje to, co jest najłatwiej odczytywane – gesty. Po usilnych próbach opisania wałka słowami, porwałam kufel po piwie i zaczęłam nim wałkować stół – wystarczył dwa ruchy i od razu załapali „O yeah, we have one!” :)

Jak wygląda Polska w oczach innych?

Polaków podobno jest tu dużo, choć na razie są dla mnie jak yeti, ale to nawet dobrze, bo wytężam umysł i używam innych języków, a nie idę na łatwiznę. Po dwóch dniach trudno to określić dokładnie, jak patrzą na nas, ale spacerując, znaleźliśmy plakat AIESECU promujący wyjazdy, wygląda tak:



W tlumaczeniu: (...) podczas mojego stpendium w Polsce -naszym sasiedzkim, bardzo goscinnym kraju, odzwierciedlalem dokladnie moja role Niemca i Europejczyka.
Komentowac nie bede. Uczucia mam mieszane.

Hiszpanie: Naturalnym skojarzeniem dla nich jest Polak = wódka. Ledwie mnie poznali, to zaczęli opowiadać swoje przygody z mocniejszymi alkoholami. I ciągle tylko mówili: „Dla Kasi wódka” :) Ciekawa jestem, jak wyglądaliby po śliwowicy... :)

Francesco, który jest Włochem, miał kiedyś dziewczynę z Polski. Nie do wyobrażenia dla niego były PRLowe opowieści. Zwłaszcza o kolejkach, kiedy to ludzie szli i widząc kolejkę stawali w niej, bez zwracania większej uwagi na to, co tam dają.

Z ciekawostek:

1. Mandat za jazdę bez biletu wynosi 40€. W weekendy i po godzinie 19.00, osoby posiadające bilet semestralny (który dostaje każdy, bo jest też legitymacją), mogą podróżować z towarzystwem za darmo. (Na bilecie jadą dwie osoby)
2. Biblioteka jest czynna od rana do 1.00 w nocy przez cały tydzień.
3. Siedzieliśmy w pdeudoogródku piwnym, zrobiło się zimno – zapalili lampy, które grzały i dali nam koce.
4. Hiszpanie całują na pożegnanie 2 razy w policzek, Włosi też.
5. PLZ to kod pocztowy :)

Ostatnia refleksja:

Pewien kolega powiedział mi, że nie ma najmniejszego sensu, żebym gdziekolwiek wyjeżdżała, bo to tylko strata semestru na studiach (w moim przypadku będzie dużo do nadrabiania). Ja już widzę ten sens.

4 komentarze :

  1. Powodzenia! :D

    P.S. Tu eres tonto = ty jesteś głupi ;) Z tego, co z telenowel pamiętam. Dobry sposób na załapanie podstaw hiszpańskiego :D

    OdpowiedzUsuń
  2. skrót PLZ wziął się od słowa "Postleitzahl" :P

    OdpowiedzUsuń
  3. You forgot the "Yo no hablo español" (i don´t speak spanish) phrase.

    OdpowiedzUsuń
  4. @pullena: masz calkowita racje. tu eres tonto :) zweryfikowalam to i okazalo sie ze chcieli mi ulatwic zycie po prostu :)

    @Marabo: I didn't forget it. Yo hablo español :p

    OdpowiedzUsuń

Dodaj swoje trzy grosze...